Są takie dni, które zapisują się w pamięci jak szept – delikatnie, cicho, ale na zawsze. Tego popołudnia, w ciepłym świetle złotego słońca, stworzyłyśmy razem coś więcej niż tylko zdjęcia. Zatrzymałyśmy czas.
Sesja z moją córką to nie tylko obrazy. To nasza wspólna opowieść – o dzieciństwie, które powoli przechodzi w dorastanie, o czułości, którą da się poczuć nawet w milczeniu. Jej spojrzenie, lekko spuszczone oczy, wachlarz w dłoni, wianek z polnych kwiatów… Każdy gest mówi więcej niż słowa.
Wybrałyśmy proste stylizacje – lniana sukienka w odcieniu mięty, koronkowe dodatki, bosa stopa w trawie. Chciałam, by wszystko było autentyczne, jak z dawnych czasów. Zależało mi na spokoju, intymności i miękkim świetle – takim, które otula, a nie oślepia.
Fotografia dziecięca to dla mnie coś więcej niż profesja. To sposób na opowiadanie historii – tych prawdziwych, niepozowanych. To sztuka zauważania małych momentów: ulotnego uśmiechu, zadumania, zapatrzenia w liście. I kiedy fotografuję moją córkę, czuję, jak bardzo te momenty są bezcenne.
To była jedna z tych sesji, przy których serce bije inaczej. Nie musiałyśmy się spieszyć. Byłyśmy tylko my, natura i ciepło lipcowego popołudnia.
Jeśli marzysz o takiej sesji dla swojej córki, jeśli chcesz zatrzymać jej dziewczęcość zanim zniknie w cieniu dorosłości – napisz do mnie. Pomogę Ci stworzyć kadry, które będą Twoim małym skarbem – nie tylko na teraz, ale i na zawsze.